Sprawa, która interesuje rybaków – bałtyckie dorsze są coraz chudsze. Artykuł wyjaśnia przyczyny zjawiska oraz zdania ekspertów. Porusza również kwestię ochrony dorsza bałtyckiego.
W Bałtyku mamy coraz chudsze dorsze ? czy temu gatunkowi grozi wyginięcie?
Ekolodzy i rybacy biją na alarm ? od kilku lat bałtyckie dorsze są coraz chudsze lub osiągają bardzo małe rozmiary. Eksperci od spraw rybołówstwa uspokajają jednak, że sytuacja wcale nie jest najgorsza. Co innego mówią rybacy, którzy twierdzą iż od dawna z dorszami w Bałtyku nie było tak źle. Pod koniec zeszłego tygodnia doszło w Gdyni do spotkania rybaków, naukowców i polityków, właśnie w sprawie stanu ryb, które wyławiane są z naszego morza oraz tego, w jaki sposób można poprawić ich kondycję i liczebność populacji.
Dorsze bałtyckie to sama skóra i kości?
Ministerstwo Gospodarki Morskiej wcale nie potwierdza doniesień rybaków, że nasze dorsze to sama skóra i kości, uznając to stwierdzenie za przesadne. Swoje zdanie mają również przedstawiciele Morskiego Instytutu Rybackiego – dr Zbigniew Karnicki, ekspert Morskiego Instytutu Rybackiego potwierdza, że faktycznie by taki okres, w którym kondycja dorsza budziła obawy. Obecnie jednak przetwórcy ryb pochodzących od polskich rybaków wcale się nie skarżą. Zastrzega jednocześnie, że dorszy w Bałtyku jest mało, a ich dalsze losy mogą budzić niepokój, ale w związku z przemianami środowiska niezależnymi od człowieka. To, że przetwórcy jak na razie się nie skarżą, nie wydaje się dobrym wyznacznikiem stanu dorsza bałtyckiego ? w dużej mierze można polegać na zdaniu rybaków, którzy te ryby często poławiają od pokoleń, widząc jak gwałtownie zmienia się ich wygląd. W 2013 roku przetwórcy ryb zgłaszali, że 95% bałtyckich dorszy jest na granicy normy, są zbyt chude lub za małe. Dorsze bałtyckie są obecnie średnio o 30% mniejsze niż jeszcze kilka lat temu.
Dorsze bałtyckie cierpią z powodu braku prądów morskich
Największym problemem Bałtyku okazuje się brak prądów morskich. Morze Bałtyckie powinno być wzbogacane wlewami z Morza Północnego, a te obecnie przypadają co 10 lat. Był okres w którym prądy pojawiały się średnio co roku. Dorsze nadal odbywają tarło, jednak z powodu braku wlewów ich ikra opada głęboko na dno morza, gdzie bez odpowiedniej dawki tlenu przestaje się rozwijać, tym można tłumaczyć coraz niższą populację dorsza bałtyckiego. Do tego zagrażają im ogromne kutry, tzw. paszowce, które ciągną sieci wyławiając różne gatunki ryb na mączkę rybną. Tam nie dokonuje się selekcji, brak jest odpowiedniego nadzoru nad paszowcami, które niszczą całe ławice i środowisko naturalne, przez co dorsz nie ma odpowiedniej ilości pożywienia. Paszowce w szczególności wyławiają szprota, jeden z głównych gatunków którym żywią się dorsze. Najlepsze czasy dla rybaków przypadały między 1960 a 1980 rokiem, kiedy Polska wyławiała nawet 120 tysięcy ton dorsza rocznie. W 2017 roku limit połowów dorsza w naszym kraju wyniósł już zaledwie 12 tysięcy ton tej smacznej ryby.
Czy dorsze bałtyckie wyginą?
Nie wiadomo, jak będzie wyglądała dalsza walka tego gatunku z przemianami klimatu, które są odpowiedzialne między innymi za coraz rzadsze wlewy z Morza Północnego. Niskie limity połowu mają wpłynąć na zwiększenie gatunku dorszy i od 2-3 lat faktycznie obserwuje się wzrost ilości tych ryb w Bałtyku, jednak jest to proces powolny. Warto byłoby zająć się tak szkodliwą dla polskiego rybołówstwa działalnością paszowców. Na pewno teraz jest najlepszy czas na wprowadzenie skutecznych środków mających na celu ochronę dorsza, poprawę jego kondycji i liczebności. W końcu dorsz to jedna z najsmaczniejszych bałtyckich ryb, mamy więc nadzieję, że nie zniknie z naszych stołów.
——————————————